Czasem wynik analizy kolorystycznej wcale się analizowanej osobie nie podoba. Nie raz jest tak, ze klientka chciałaby być na przykład czystą wiosną a okazuję się zgaszonym latem. Albo a odwrót. "Ciemna jesień" czasem kojarzy się z ponurym jesiennym dniem i tez działa "odstraszająco".
Ja akurat chciałam być ciemną jesienią. Podobały mi się te głębokie kolory. Ciepłe i lekko przygaszone, ale uzupełnione dodatkiem chłodu i czystości od siostrzanej ciemnej zimy, do tego czarny, który przecież jest podstawowy i lubiany przez prawie wszystkich. Wszystko co najlepsze w zestawie. Tak to sobie wymyśliłam.
Na moją mamę, kochającą czerwienie, noszącą żółtą (!) sukienkę, patrzyłam z uprzejmym niezrozumieniem. Ale za to bezpieczna czerń, brązy, szarości, ciemne zielenie i fiolety to był mój świat. Czasem, wychodząc trochę ze strefy komfortu, zakładałam czerwoną koszulkę, ale tylko wyjątkowo i tylko dlatego, że ładnie pasowała do mojego czerwonego motocykla. A poza tym przeważnie i tak była schowana pod kurtką.
I nagle bach! Paleta ciepłej jesieni rąbnęła mnie po oczach swoimi intensywnościami. Czerwienie, zielenie, ciemne turkusy, żółty! A dalej było tylko gorzej: typ siostrzany - ciepła wiosna i jeszcze jaśniejsze i jaskrawsze barwy. Kiedy pierwsze zaskoczenie minęło, pomyślałam "no dobrze, jest jak jest, wciąż mam brązy, zielenie i fiolety. Dam tej ciepłej jesieni szansę".
Niekiedy dziewczyny są zachwycone. "Tak czułam, że dobrze mi w delikatniejszych barwach, ale nie do końca umiałam określić w jakich", albo "super, uwielbiam te kolory" nie należy do rzadkości.
Ale nie zawsze tak jest. Czasem oczekiwania tak bardzo mijają się z wynikiem, że ten ostatni wydaje się nieakceptowalny. Spotkałam ciemną zimę, która za punkt honoru przyjęła sobie noszenie jasnych, nierzadko ciepłych kolorów. Jak już jakimś cudem ubierze się w ciemne kolory ze swojej palety, to zaraz później z dumą prezentuje, jak się "rozjaśniła" beżową kurteczką.
Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie jestem od tego, by komuś czegokolwiek zabraniać. Wynik analizy się jej nie podoba? Woli inne kolory? To przecież nie koniec świata. Każdy powinien nosić to w czym czuje się dobrze. Ale jeśli chłodna zima chce nosić ciepłe barwy i usiłuje wymusić na mnie potwierdzenie, że ślicznie jej w beżu i brązie, to nie tędy droga.
Bywa tak, że na "pogodzenie się" z wynikiem analizy trzeba czasu. Bywa tak, że chłodne lato upiera się na czarny, bo go lubi i się w nim sobie podoba. Zdarzyło mi się, że na wspólnych zakupach był opór przed odrzuceniem czerni, a później któregoś dnia dostałam wiadomość "Niech cię licho, przez ciebie już się sobie w czarnym nie podobam. Faktycznie widzę, że to nie mój kolor".
Ja sama przyjęłam do wiadomości swoją "ciepłojesienność" i bardzo szybko wyrzuciłam z szafy, czarny, biały i szarości - czyli większość jej zawartości. Poszłam w ciepłe, lekko przygaszone barwy i miałam pewność, że to ma sens. A jednak, zupełnie nieświadomie, kupiłam też kilka ubrań, które wydawały mi się po prostu tymi ciemniejszymi z mojej palety, a później okazały się zbyt ciemne. Nie leżały i nie bardzo je nosiłam, zwłaszcza w zestawieniu. I dopiero któregoś dnia stylistka zwróciła mi uwagę, że ubieram się jak ciemna jesień. Obiecałam sobie że więcej ciemnych ubrań nie kupię, ale nawet teraz zdarza mi się pomyśleć "ale super", zanim przyjdzie refleksja, że owszem - super - ale nie dla mnie.
Czasem jednak na otwarcie się na swoje barwy potrzeba czasu. Niekiedy jest to czas na napatrzenie się, jak koleżanka pięknie wygląda w jakimś kolorze. Ja w ten sposób kupiłam żółtą koszulę i żółte spodnie. I super się czuję i w jednym i w drugim. Niekiedy trzeba więcej. Czasem coś musi "zaskoczyć" w mgnieniu oka chłodna zima z szarej (dosłownie) myszki przeistacza się w królową kobaltu i chłodnego różu.
Podsumowując, każda droga do odnalezienia się w swoich kolorach jest dobra, ale zmiana garderoby to proces. Trzeba dokładnie zrozumieć swoje kolory i samemu zobaczyć różnicę. A dostosowanie swojej szafy do nowych potrzeb to już osobna historia. :)
Piszę o tym tutaj: https://spektrumkolorow.blogspot.com/2024/06/znasz-juz-typ-urody-i-co-dalej.html
Komentarze
Prześlij komentarz