Moją ostatnią klientka była Paulina. Paulina miała wcześniej robioną analizę kolorystyczną i została określona jako ciepła jesień. Nie była zachwycona wynikiem, ale go zaakceptowała i konsekwentnie wyszukiwała dla siebie ciepłojesienne barwy choć, jak mówiła, nie była ich wielką fanką. Nie lubiła zwłaszcza tych jaskrawych kolorów ani wyższych kontrastów, a niektóre kolory - jak musztardowy - w ogóle jej się na niej nie podobały. Ale nie kwestionowała wyniku.
Ja też nie...
Paulinie marzyły się za to rude włosy, ale fryzjerka nie bardzo umiała zaproponować jej kolor, a Paulina nie miała odwagi na ten ruch. Mówiła z resztą, że wcześniej próbowała, ale nigdy nie była zadowolona.
Zaproponowałam, że spróbuję znaleźć dobry dla niej odcień tak, jak robię to dla klientek z analizy kolorystycznej.
Rudości "nie siadły". Po prostu nie współgrały z kolorem cery Pauliny. Były za jasne ale przede wszystkim za ciepłe.
Nie ważne, czy szłam w bardziej pomarańczowe odcienie, truskawkowe blondy, czy całkiem ciemne, niemal kasztanowe, po prostu kolor nie grał.
Dużo lepiej Paulina prezentowała się w ciemnych kolorach. Nie całkiem czarym, który nie dość, że zbyt ciemny, to jeszcze był zbyt chłodny, ale w dość ciemnych brązach wyglądała rewelacyjnie.
Na tym etapie poddałam w wątpliwość to, czy Paulina jest ciepłą jesienią. Ciepłe jesienie prawie zawsze dobrze wyglądają w rudym, ale u Pauliny nie całkiem pasował mi nawet ten najcieplejszy brąz. Powtórzyłyśmy analizę.
Co nam wyszło? o tym będzie w następnym wpisie :)
Komentarze
Prześlij komentarz